Matura
Cześć, będą to moje pierwsze wypociny kierowane do szerszego grona odbiorców więc forma zapewne będzie pozostawiała wiele do życzenia. Jako, że na grupie
każdego dnia pojawiają sie pytania odnośnie tego z jakich źródeł korzystać by sie dostać na kierunek lekarski, czy możliwe jest nauczenie sie od zera biologii i chemii
w rok by dostać sie na medycynę postanowiłem napisać ten artykuł. Nie same pytania mnie do tego tknęły a odpowiedzi przeróżnych użytkowników które mnie bardzo mocno irytują bo z zapewne wielu różnych przyczyn przedstawiają przeróżne dziwne subiektywnie opinie które w mojej opinii są błędne i nie powinny kreować opinii przyszłych
maturzystów. Czy da sie nauczyć biologii i chemii w rok od zera? Jasne, że sie da sam nauczyłem sie do obu tych przedmiotów w sześć miesięcy od zera(poprawkowicz)
nie korzystając z pomocy korepetytorów i udało mi sie dostać na kierunek lekarski. 12 miesięcy to na prawdę kupa czasu na naukę. Opisze niżej to jak sie uczyłem oraz ocenie źródła zadań oraz wiedzy z których korzystałem starając sie być obiektywnym w ocenie. Przedmioty przedstawię oddzielnie by nie mieszać
w głowie. Chemii i biologii uczyłem sie na zmianę, jednego dnia robiłem chemie drugiego biologie, starałem sie każdego dnia robić 100 zadań,
z biologii sie to udawało często, lecz z chemii czasami jednego dnia zrobiłem 35 zadań czasami 60-70, rzadziej o wiele około 100- różnie.
_____________________
Zacznę od chemii na temat której myślę, że można sie dłużej wypowiedzieć bo istnieje na polskim rynku kilka wartościowych zbiorów dobrze przygotowujących
maturzystów. Naukę chemii zacząłem wraz z zakupem zbioru Dariusza Witowskiego(o którym zaraz) w listopadzie, pierwsze działy które robiłem to działy odnośnie budowy
atomu, liczb kwantowych i hybrydyzacji. Moja wiedza jak do tego momentu z chemii była zerowa, ostatnie zetknięcie z nią(nie byłem na bio-chemie) które pamiętam to
gimnazjum mając naciąganą dwóje. Sam początek nauki nie był tak ciężki i dołujący, ponieważ robienie tych schematycznych zadań z rzeczy które nie wymagały myślenia
a jedynie spamiętania prostych regułek obrazowały mi ten przedmiot jako banalny do nauki. Schody pojawiły sie dopiero wraz z przeskoczeniem na głęboką dla laika wodę. na stechiometrie gdzie nagle nie wiedząc czym jest związek chemiczny musiałem zacząć rozumieć stechiometrie reakcji oraz zacząć doszukiwać sie jakichś reguł którymi te reakcje się rządzą.
Dodatkowo musiałem zacząć nauczyć się obliczać co też było czymś bardzo ciężkim na tamten moment. Po męczących działach ze stechiometrii, stężeń molowych oraz
przeliczania stężeń byłem w stanie
obliczyć wiele z tych zadań które już przerobiłem ale ciągle jeszcze podczas ich robienia natrafiałem na jakieś nowe zadanie chociaż troche odbiegające od schematu to nie radziłem sobie z takim zadaniem. Początkowo chciałem skorzystać z pomocy korepetytora ale to okazało się zbędne.
Bardzo istotne jest żeby rozumieć to co sie robi by na maturze, potrafić improwizować bo nowa formuła często wymaga pomysłu i tutaj z pomocą przyszedł podręcznik z zadaniami Damiana Mickiewicza "podstawy obliczeń chemicznych".
_____________________
Podręcznik wydany w pdfie, dość trudny, wymagający,
momentami męczący ale nauczył mnie bardzo dużo przede wszystkim nauczył mnie myślenia chemicznego dzięki czemu późniejsza nauka była o wiele prostsza i przyjemniejsza.
Wszystkie zadania maturalne obliczeniowe zaczęły mi sie wydawać banalne, nie licząc zadań z kinetyki bądź ph chociaż te działy przyszły mi z dość dużą łatwością gdy juz
posiadałem odpowiednie podstawy w głowie (chociaż z tego co wiem autor wydaje w październiku drugą część odnośnie właśnie tych działów)
_____________________
Gdy już umiałem liczyć dość dobrze
zacząłem robić kolejno działy w Witowskim całą chemie fizyczną, nieorganiczną-ta druga również początkowo sprawiała mi dość spore problemy ale robiąc zadania i doszukując się zrozumienia jakoś przez to przebrnąłem, na końcu przerobiłem całą chemie organiczną(dzięki czemu skończyłem przerabiać cały materiał maturalny) również w Witowskim i teraz kilka słów mojej opinii odnośnie tego zbioru zadań:
____________________
Zbiór nam oferuje dwie rzeczy, posegregowane zadania maturalne oraz zadania autorskie. Zadań autorskich nie polecam robić, ich poziom jest żenujący, albo są banalne albo mieszają w głowie dodatkowo w niektórych są błędy. Posegregowane zadania od cke można znaleźć w internecie, gdybym uczył sie od nowa nie kupił bym żadnej z części Witowskich, gdyż to samo mógłbym zrobić z tych samych zadań posegregowanych które można znaleźć na kilku portalach(bodajże chemmaks.pl)
_____________________
Po przerobieniu całego materiału, czułem wciąż duże
braki w wiedzy oraz rozumienia wielu zagadnień ale posiadałem również podstawy z każdego działu dzięki czemu mogłem zacząć robić te uważane za "trudne" zbiory zadań.
Kolejnym był zbiór zadań Barbary pac:
_____________________
Zbiór w mojej opinii bardzo dobry, na każdym kroku uczył mnie myślenia, czujności, brak w nim typowych schematów powtarzających sie zadań. Wydaje mi sie, że jest to
najlepszy zbiór zadań przygotowujący maturzystów z chemii na polskim rynku, uczy nas bardzo wielu rzeczy przede wszystkim myślenia ale samej wiedzy również dużo zyskałem
po jego przerobieniu.
_____________________
Po skończeniu zbioru Barbary Pac który był zbiorem dość przyjemnym bo czułem satysfakcje robiąc te "trudne zadania" oraz czułem, że robie progres zrobiłem
pierwszy arkusz z cke, matura maj 2017 z którego uzyskałem 88%. Następnie przerobiłem chyba(bo nie pamiętam dokładnej kolejności) zbiór arkuszy maturalnych Barbary Pac,
robiąc zadania podzielone działami które również były zadaniami dobrymi chociaż już bardziej schematycznymi i prostszymi od tych które spotykałem
w pierwszym zbiorze pani Barbary. Arkusze autorskie
zostawiłem na sam koniec by robić je na zmianę z tymi z od cke. Kolejnym zbiorem który zacząłem robić był to zbiór zadań Rafała Szczypińskiego:
_____________________
Zbiór Rafała jest z tych zbiorów w mojej opinii zbiorem najtrudniejszym, nie tak przyjemnym jak pierwszy wymieniony Barbary Pac
ale również godny polecenia, zadania wymagające myślenia dodatkowo często wymagające rozumienia
zagadnienia bardziej niż wymaga tego schematyczna matura gdzie wałkowane są ciągle podobne bądź te same reakcje chemiczne np. z chemii nieorganicznej. Nie skończyłem tego zbioru do końca,
ponieważ uznałem, że na ten moment więcej dadzą mi arkusze niż robienie kolejnych zadań posegregowanych działami.
____________________
Dodatkowo po drodze zetknąłem sie z kilkoma zadaniami z tutora, również te zadania wydawały sie zadaniami sensownymi, przygotowującymi dobrze do matury. Robiłem później arkusze wracając często do działów w których czułem sie niepewny. Arkusze średnio pisałem na jakieś 88% czasami trochę mniej, bodajże jeden albo dwa arkusze na pewno z ponad 20 napisałem poniżej 80%, Co do samych arkuszy, wiadomo podstawa arkusze z cke nowa formuła, dodatkowo arkusze tutora, Barbary Pac, uj, Rafała Szczypińskiego są arkuszami
godnymi polecenia z tych które robiłem, również warto przerobić kilka arkuszy ze starej formuły od cke pomijając zadania nie obejmujące nowej podstawy.
w trakcie robienia arkuszy na ostatniej prostej widziałem, że najwięcej punktów traciłem na teorii oraz na gapiostwie.
Przejrzałem całą podstawę programową z chemii upewniając sie czy umiem wszystko co może sie pojawić, również polecam zrobienie tego, bardzo dużo mi to dało jeżeli chodzi
o teorie i uzupełnienie braków.
_____________________
Odnośnie teorii samej, uczyłem sie od ogółu do szczegółu. Oznacza to, że nie zwracałem uwagi na to iż nie zapamiętywałem na początku
szczegółów bo byłem świadom, że i tak na przestrzeni kilku dni wylecą one mi z głowy co nie oznacza, że nie próbowałem ich zapamiętać, próbowałem ale gdy nie wchodziło do głowy zostawiałem to na później.Nie przejmowałem się tym mocno bo wiedziałem, że do tego wrócę bądź owe zagadnienie pojawi sie jeszcze w jakimś zadaniu.Uczyłem sie teorii głównie z zadań, czytałem na początku raz dział który będę robił w vademecum, nic mi to tak na prawdę
nie dawało dopiero robiąc zadania w praniu szukając teorii by je zrobić zaczynałem cokolwiek rozumieć i umieć ale wiadomo, że wiele zagadnień potrzebowało większego
dociekania w np. w internecie. Nie pamiętam vademecum z którego korzystałem, było męczące i były w nim błędy, wydaje mi sie że mało istotne jest to z jakiego sie korzysta
dopiero robiąc zadania idzie sie czegoś nauczyć.
Wszystko to co opisałem zajęło mi mniej więcej 90 dni, uczyłem sie od kąd zjadłem śniadanie do momentu aż mózg mi odmawiał posłuszeństwa, czasami były to 4 godziny czasami 6,7-różnie,
(mówię o godzinach nauki a nie nauki połączonej z korzystaniem ze smartfona)
Matura z maja z tego roku wydawała mi sie banalna, uzyskałem 88%, lecz straciłem dużo punktów na gapiostwie czyli czymś czego nie udało mi sie wyeliminować podczas nauki, błędy typu
napisanie wzoru sumarycznego butanu w odpowiedzi jako c4h8.
Mój wynik nie jest niczym nadzwyczajnym jest czymś czym można sie pochwalić ale nie jest sukcesem, mogło by to być 95% gdyby nie gapiostwo. Jeśli chodzi
o rzeczy które gdybym zaczynał od nowa to bym zrobił inaczej,
na pewno omijałbym zadania autorskie p. Witowskiego oraz wolny czas od nauki poświęcał nie na telefon bądź netflixa tylko na jakieś aktywności fizyczne by dotleniać
mózg aby wydajniej móc sie uczyć kolejnego dnia, ponieważ już na miesiąc przed maturą pojawiały mi sie nasilające bóle głowy idące wykładniczo z godzinami spędzanymi
danego dnia przed książkami. Co do rad końcowych, najbardziej istotne chyba jest samozaparcie oraz chęć szukania zrozumienia wielu zagadnień. Ten opis swoich poczynań
pisze w sierpniu więc możliwe, że zapomniałem o niektórych szczegółach, jeśli coś sobie przypomnę zedytuje i zaaktualizuje to, opis nauki z biologii napisze na dniach. Zapewne znajduje się dużo błędów interpunkcyjnych których
nie chce mi sie poprawiać.